Ustawienia-Krakow_PawelBartnik

Do czego służą ustawienia Hellingerowskie?

Ustawienia Hellingerowskie Kraków

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z zawiłości i złożoności otoczenia i procesów w których żyją. Traktują siebie jako niezależne istoty, odłączone od planety/środowiska oraz od swoich korzeni. Uważają, że są tacy niezniszczalni, nikogo i niczego nie potrzebują. Myślą, że siłą woli, nakładem pracy i środków pieniężnych zrobią, uzyskają, zdobędą i utrzymają pewien stan/cel/poziom. Myślą, że dokonają tego i że to już tak zostanie.

Można by powiedzieć, że to naiwne, głupie, ale to bardzo spłyciłoby całe zagadnienie.

Prawdziwy problem jest w tym, że aktualny „kult jednostki”, „kult umysłu” pozwala ludziom wierzyć w takie czary. Prawdziwy problem jednak to brak podstawowej wiedzy o tym:

  • Kim jesteśmy?
  • Gdzie jesteśmy?
  • Skąd jesteśmy?
  • I  jak to się wszystko ze sobą łączy i przeplata.

Środowisko, nasze otoczenie to nie tylko dom/mieszkanie, znana droga do pracy, stok narciarski zimą, plaża latem, park na wycieczki rowerowe i góry na wspinaczkę. W większości tak jednak ludzie postrzegają środowisko. Chcą je planować, kontrolować, trzymać w ryzach.

Sorry, tak nie było, nie jest i nie będzie. Jest odwrotnie. Środowisko ma na nas ogromny wpływ i nie chodzi tu tylko o pory roku czy pogodę. Planeta żyje, pulsuje i ciągle na nas oddziałuje. Atmosfera jest w ruchu, przychodzą wyże, niże, skoki ciśnienia. Na to nakłada się pogoda kosmiczna, wyrzuty plazmy na słońcu, dziury koronalne, co powoduje wiatr słoneczny i potem burze magnetyczne, burze jonosferyczne. Każdy z nas ma też swoje indywidualne cykle psychiczne, fizyczne i intelektualne. Trudno nie zauważyć, że wszystko co nas otacza cechuje jeden główny parametr – ZMIENNOŚĆ.

My ludzie tymczasem dalej zadzieramy nosa , napinamy muskuły i przemy do przodu.

Wmawiamy sobie że damy radę. Każde niepowodzenie i słabość wypieramy i wpychamy „pod dywan”, aż któregoś dnia… trach i zaczynamy niedomagać fizycznie i/lub psychicznie. Kto się wtedy zastanowi i odpuści ten ma szansę na względnie szybki powrót do równowagi. Inni jednak „łykną tabletę” i cisną dalej po swój wielki cel.

Mit o Syzyfie – nic dodać nic ująć.

Nasze ciało przez 24 godziny na dobę stara się radzić sobie z tym wszystkim, co przychodzi z zewnątrz!

Pokarm fizyczny, ale i PSYCHICZNY! Wielu myśli, że „suple i siłka” pozwolą jeszcze bardziej to ciało eksploatować, że więcej da się z niego wycisnąć. No niestety. Ale wiadomo… każdy musi doświadczyć, poczuć etc., by pojawiła się szansa na zrozumienie.

Tymczasem to wcale nie jest koniec. Cały czas myślimy, że możemy kontrolować ciało i psyche i realizować cele według planu, że wystarczą drobne modyfikacje, by wszystko działało jak OCZEKUJEMY.

Kiedy jednak TO SIĘ NIE WYDARZA, wciąż jest nie tak, wciąż problem, wciąż porażka itd. Itd. Przychodzi czas na refleksję. Dlaczego? Skąd?

Otóż…. pochodzi z NASZEJ HISTORII, której w końcu trzeba byłoby się ukłonić. Nasze ciała w najszerszym ich rozumieniu, niosą w sobie całą historię naszego rodu, a ta nie składa się tylko z fajnych wspomnień z domu rodzinnego – huśtania się na nodze babci czy dziadka. Tam z tyłu, tam za nami, tam w naszej historii/korzeniach jest tzw. „proza życia”.
Tam są dramaty, śmierci, straty. Tam są umierające czy też abortowane dzieci, tam są zdrady, wykluczenia, odrzucenia. Jest tam tego całe mnóstwo… „wiadra łez”, tony żalu, gniewu, smutku.
Nieprawdopodobne jest w tym wszystkim to, że aktualnie żyjący myślą, że to ich nie dotyczy bo to nie były ich wydarzenia. Błąd. Były. Nie bezpośrednio, ale już w kontekście rodu TAK.

Tu można byłoby pisać i pisać i szczerze to jest już mnóstwo książek na tan temat.

Co robić? Co zrobić? Jak poradzić sobie z problemami w życiu, zdrowiu, biznesie?
Po pierwsze pokora, pokora, pokora!
Trzeba spojrzeć na siebie jako element mechanizmu i dostrzec swoje miejsce i układ zależności.

Osobiście mam wielką wdzięczność dla Berta Hellingera za metodę jaką nam pozostawił. To, że dzisiaj możemy wprowadzić ład w miejsca w których był nieporządek, nawet wiele pokoleń przed nami. Możemy – jak to mówię – uporządkować to co „za nami”, by wspierało nas w realizacji tego co „przed nami”. To więcej niż nam się wydaje. Robiąc ten krok ujawniamy, przyjmujemy, harmonizujemy. Sprawiamy, że energia w rodzie zaczyna płynąć. Płynie za nami, przez nas, płynie harmonijnie,  pomaga nam, wspiera i zasila.

To powinien zrobić każdy świadomy człowiek, rozumiejący cykl życia i mający w sercu dobro tych co byli przed, są teraz i będą wkrótce.

Jesteśmy elementem wielkiego ciągu zdarzeń w substancji, którą nazywamy Życiem. Możemy być indywidualni. Próbując jednak być POZA, ostatecznie kończymy bez „zasilania”, niedomagając i podupadając w każdej przestrzeni naszej egzystencji.

Jeśli ten tekst jest dla Ciebie zrozumiały, jeśli jest bliski Twemu sercu, jednym słowem „czujesz to” i to że, jesteś elementem wielkiego rodowego systemu, to zastanów się, czy nie warto do niego „zajrzeć” i sprawdzić, czy na pewno panuje w nim porządek. Bo nikt inny niż tylko Ty, jest właśnie beneficjentem, tego co tam jest (porządek lub nieporządek).


POSŁUCHAJ O USTAWIENIACH – WYWIAD

Scroll to Top